[2013.08.22] KTO ODPOWIE ZA EUTANAZJĘ?
Dodane przez Administrator dnia 22/08/2013 14:36:16
Coraz gorzej dzieje się w Polsce ludziom starszym i schorowanym. Wydatki na leki ratujące zdrowie i życie osiągnęły niebotyczne rozmiary, przekraczające podstawowe standardy światowe i europejskie. Co z tego, że państwo niby refunduje część opłaty za leki, gdy są to coraz mniejsze kwoty. Obecnie każdy Polak kupujący leki na receptę musi pokryć z własnej kieszeni aż 80 procent wartości leku. Dzieje się to w sytuacji, gdy Niemczech większość leków podlega 90 procentowej refundacji, a Holandii, Francji i Hiszpanii tak mocno dotkniętej kryzysem, ludzie najbardziej schorowani, a więc emeryci, renciści i niepełnosprawni w ogóle nie płacą za niezbędne im leki. Nie jest to dla Polaków nowość, bo podobnie było w tak krytykowanym przez niektórych PRL-u. Starsi rodacy pamiętają jak ich dziadkowie, czy rodzice, będący na emeryturach lub rentach mieli recepty refundowane w 100 procentach. Ówczesne państwo dbało o seniorów i ludzi chorych, gwarantując im dostęp do leków ratujących zdrowie i życie. Co mamy dzisiaj w III RP?
Osiągnęliśmy niespotykany w innych krajach europejskich poziom średniej odpłatności za leki refundowane tj. 40,3 proc. Zgodnie ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przekroczenie 40 proc. oznacza poważne ograniczenia w dostępie do leków. Jeszcze gorzej jest z ogólnym udziałem wydatków na leki ponoszone przez pacjenta, które w Polsce sięgają 80 procent. W Unii Europejskiej ta norma waha się w granicach 25-40 proc. Zatem jesteśmy niechlubnymi rekordzistami w wydatkach na leki. Co to oznacza w praktyce?
Podwójne uderzenie w człowieka chorego i potrzebującego leczenia. Po pierwsze przy tak bardzo niskim poziomie dochodów w Polsce, najbardziej są dotknięci Ci którzy potrzebują pomocy. Emerytury i renty są w większości bardzo niskie, a relatywny do nich zakres pomocy ze strony państwa jest na poziomie żebraczym. Jeśli na taki poziom dochodów nałożymy niebotyczne ceny leków, to w rezultacie wiele osób ich potrzebujących, nie jest w stanie ich wykupić lub czyni to kosztem olbrzymich wyrzeczeń. Coraz częściej spotykamy w aptekach ludzi pytających o ceny leków i proszących o tańsze zamienniki, a bywa, że ich nie stać nawet na te substytuty. Są ludzie starsi i schorowani, którzy zdając sobie sprawę, że jak wykupią leki to nie wystarczy im na opłaty za mieszkanie lub „na życie” i rezygnują z ich kupna. Nie jest tajemnicą, że człowiek potrzebujący leczenia, jeśli nie używa leków, bo go na nie stać, to pogarsza swój stan zdrowia i przyspiesza śmierć. I dzieje się to w kraju, w którym eutanazja jest przestępstwem. Eutanazja z greckiego oznacza „dobrą śmierć”, czyli działanie polegające na przyspieszeniu śmierci lub jej niezapobieganiu. Nasuwa się zatem pytanie, czy nie istnieje związek przyczynowy pomiędzy tym zjawiskiem i świadomym działaniem rządzących, którzy najmniej w UE przeznaczają na służbę zdrowia, bo tylko 4,5 PKB, a leki mamy w efekcie bardzo drogie? Odpowiedź moim zdaniem jest jedna. W Polsce za przyzwoleniem rządzących dochodzi do eutanazji ludzi starszych i chorych, a zatem zgodnie z prawem odpowiedzialni za ten stan rzeczy powinni za to odpowiedzieć przed wymiarem sprawiedliwości.
SŁAWOMIR PIETRZYK