[2013.08.09] KARASIOWE ŁOWY (II)
Dodane przez Administrator dnia 08/08/2013 23:06:03
Szukając odpowiedzi na pytanie o karasiowe przynęty warto dowiedzieć się, co stanowi naturalny pokarm tych ryb. Ichtiolodzy badający przewód pokarmowy odłowionych karasi stwierdzili, że żywią się one przede wszystkim larwami owadów, skorupiakami, mięczakami a także pokarmem pochodzenia roślinnego. To sugeruje typ karasiowej przynęty, która może być zarówno zwierzęca jak i roślinna. Generalnie można powiedzieć, że ryba ta jest wielożerna, czyli że reaguje na wiele różnorodnych przynęt. Rekordowe okazy karasi pospolitych łowiono na ciasto, następnie na czerwone robaki i na ziemniaki. Z kolei jeśli chodzi o karasia srebrzystego, to w jego przypadku dominująca przynęta okazuje się czerwony robaczek. Ale karasie (zarówno pospolite jak i srebrzyste) z powodzeniem łowić można na miękisz razowego chleba (najlepsza jest część spod skórki, jako najbardziej pachnąca), na przeróżne ciasta czy białe robaki.
Karasie z reguły łowimy przy dnie, ale w wyjątkowo obfitujących w te ryby akwenach, stadka karasi pływają okresami tuż pod powierzchnią, a wtedy wędkowanie nawet na 10 centymetrów gruntu może przynieść sukces. Brania karasi nie mają jednolitego charakteru. Ja dopiero po złowieniu jednego czy dwóch, przyzwyczajam się do charakterystycznego brania tej ryby na danym łowisku. Małe karaski na ogół pociągają spławik w bok. Często, zanim spławik zacznie się przesuwać, przez chwilę charakterystycznie podryguje na wodzie. Brania dużych karasi przypominają trochę brania lina lub leszcza. Spławik przytapia się kilka razy. Przesuwa się po wodzie, drga i wreszcie wykłada na powierzchni – dokładnie jak przy braniu leszcza. A kiedy zaciąć? Tutaj najważniejsza wydaje się być praktyka, ale na pewno zacinać należy podczas wyłożenia się spławika i podczas jego posuwistego ruchu. Samo zacięcie powinno być „krótkie”, ale miękkie. W trakcie holowania ryby kij powinien być uniesiony do góry, by szczytówka amortyzowała karasiowe zrywy. Duże karasie stawiają dość silny, ale krótkotrwały opór. Takie ryby warto doprowadzić do powierzchni, by łyknęły powietrza. Wtedy ich hol jest spokojniejszy.
Karasie łowi się na niewielkie, płociowe haczyki. Przypon powinien być nie grubszy niż 0,10 – 0,12. Doświadczeni łowcy karasi twierdzą, że już 0,14 jest zbyt gruby i karasiowe brania są wyraźnie rzadsze. Również spławik (jeśli go używamy) powinien być niewielki, bardzo czuły, najlepiej stały i mocowany do żyłki w jednym punkcie (przy dolnym uszku). A zważając na fakt, że karasie łowimy najczęściej na niezbyt głębokich wodach, nasz zestaw powinien być zarzucany miękko, łagodnie, bez plusku.
I, na koniec, opowieść o karasiu, jaką znalazłem w „Wiadomościach Wędkarskich” z kwietnia 1987 roku. „Minął tydzień od złowienia sandacza, siedziałem całą noc. Nadszedł świt. Syn Leszek wyszedł z namiotu. Woda w zalewie opadła, ryby biorą słabo. Syn zapytał, jak brały. Odpowiedziałem, że słabo. Wędki stały wyjęte z wody. Rzuć – mówię – może tobie lepiej pójdzie. Syn wziął resztę ciasta i zarzucił na grunt. Przyglądałem się, jak mu to wychodzi, nauczył się, będzie pociecha – pomyślałem.
Długo nie czekał, bombka poleciała, aż stuknęło o kij. Poderwał wędkę. Wygięła się. Mówię: jest! Syn mocuje się z rybą, jeszcze tak nie ciągnął. Ciężko mu kręcić korbką – ma dziesięć lat. Wreszcie jest, podciągnął na płytszą wodę i zobaczył, że to nie taka mała ryba. Ryba zaczęła szaleć w lewo, w prawo, ale jakoś się utrzymała na wędce. Syn podciągnął, przytrzymał, wtedy mu pomogłem, wyrzuciłem na brzeg, Rybę wrzuciłem do sadza myśląc, że to karp.
Wstały żona i córka. Syn poprosił, aby im pokazać, jak się spisał. Wyciągam z sadza i patrzę, to przecież karaś. Ja takiego w życiu nie złowiłem”.
Jakub Kleń