[2013.08.01] KARASIOWE ŁOWY
Dodane przez Administrator dnia 01/08/2013 17:35:56
Do karasi mam sentyment szczególny. Nie dlatego, żebym lubił je pałaszować. Akurat w charakterze przekąski nie przepadam za nimi. Mają mnóstwo ości, a za sznycelkami z karasiowego mięsa też nie przepadam (chociaż niektórzy takie sznycelki sobie chwalą, ponieważ ości w nich zanikają). Do karasi mam sentyment dlatego, że to pierwsze ryby mojego dzieciństwa – łowione w niewielkim stawie wśród łąk. Były to oczywiście rybki niewielkie, ale dla siedmioletniego brzdąca, taki dziesięcio- czy piętnastocentymetrowy karaś to ryba ogromna.
Ale przejdźmy może do głównego wątku dzisiejszej opowieści. W naszych wodach spotkać można zarówno karasia pospolitego jak i srebrzystego. Karaś pospolity ma złotawą barwę, z oliwkowym odcieniem i miedzianym połyskiem ciemniejszych boków. Karasie, które żyją w ciemnych wodach torfowych bywają prawie brunatne, a wędkarze nazywają je „murzynkami”. Niemal przysłowiowa jest wytrzymałość karasia na trudne warunki bytowe. Potrzebuje on ośmiokrotnie mniej tlenu w wodzie niż łosoś i czterokrotnie mniej niż szczupak. Ginie dopiero wtedy, gdy temperatura wody przekroczy 38,5 stopnia w skali Celsjusza, a potrafi wytrzymać krótkotrwałe ochłodzenie nawet do – 4,8 stopnia C. Opisane są przypadki, gdy ożywały karasie wykopane z dna wyschniętego jeziora (karaś potrafi zaryć się w muł na ponad pół metra), a także wyrąbane z brył lodowych.
Z kolei ciekawostką dotyczącą karasia srebrzystego (japończyka) jest to, że jego populacja, bytująca w naszych wodach, składa się prawie wyłącznie z samic. Dlaczego? Wyjaśnienie znajdziemy w książce pod red. M. Brylińskiej „Ryby słodkowodne Polski”. Czytamy w niej: „W czasie rozrodu, jaja złożone przez samice zostają pobudzone do rozwoju przez plemniki innych gatunków ryb. Nie następuje przy tym połączenie jąder komórek rozrodczych. Potomstwo uzyskane z takich jaj składa się prawie wyłącznie z osobników płci żeńskiej, pozbawionych cech genetycznych gatunku, który był dawcą plemników. Tego rodzaju proces nazywany jest gynogenezą”.
Wspomniałem o niewielkim stawie wśród łąk, w którym łowiłem pierwsze w swoim życiu karasie. Otóż jedną z największych zalet tej ryby jest to, że spotkać ją możemy nawet w takich zbiornikach, w których nie podejrzewalibyśmy obecności jakiejkolwiek ryby. Karasie z powodzeniem łowić możemy zarówno w zbiornikach powstałych po wyrobiskach torfowych (w tzw. torfiankach), jak i w stawach, śródleśnych oczkach wodnych, gliniankach, starorzeczach, kanałach, w dużych jeziorach, w zbiornikach zaporowych i rzekach.
Ale karaś karasiowi nierówny. I o ile dziecinnie łatwo jest złowić piętnastocentymetrową sztukę, to upolowanie trzydziestoparocentymetrowego karasia nie jest już takie proste. Bo karaś, szczególnie ten większy, uchodzi za rybę przezorną i płochliwą.
Za najlepsze miesiące karasiowych łowów uchodzą czerwiec i lipiec. Niestety, oba te miesiące mamy już za sobą. Ale i sierpień jest miesiącem niewiele gorszym. A że właśnie sierpień się rozpoczął, i niektórzy dopiero teraz rozpoczną urlopy, za tydzień opowiem trochę więcej o sprawdzonych sposobach i sztuczkach w poławianiu tej ryby.
Jakub Kleń