[2013.06.27] Co by tu jeszcze ukraść, panowie?
Dodane przez Administrator dnia 27/06/2013 17:12:40
Kłamaliśmy od rana do wieczora - powiedział do swoich kolegów lider węgierskiej lewicy, a gdy media upubliczniły jego słowa, prawica wygrała wybory tak wysoko, że mogła zmienić konstytucję i rozpocząć szeroki program reform. Co powiedział Tusk swoim kuplom, gdy media ujawniły fakt, że pieniądze podatników, które dostaje Platforma, szły na alkohole, cygara, nocne kluby albo wynajem boiska, na którym premier i jego drużyna co tydzień beztrosko spędzali czas? Czy powiedział: kradliśmy od rana do wieczora, kradliśmy ile się dało?
Prasa donosi, że ćwierć miliona złotych ekipa Platformy wydała na garnitury dla swoich prominentów, sto tysięcy na alkohole i rozebrane panie w nocnym klubie dla zasłużonych działaczy. Teraz okazuje się, że kupowano także kreacje dla Tuskowej, które podobno kosztowały od 4 do 6 tysięcy każda. Elegancka sukienka za 6 tysięcy? A czemu nie, skoro te głupole znowu nas wybrały – mówią sobie politycy PO. To przecież tylko tyle, ile kosztuje jeden z zegarków ministra Nowaka. A Tusk tłumaczy, że jego żona musi czasem pokazać się na oficjalnym przyjęciu. To co, on sam ma płacić za jej suknię?
Kiedyś Pitera, bardzo zapracowana Pełnomocnik do Spraw Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych – tak właśnie nazywała się jej funkcja – tropiła nadużycia popełnione w latach rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wykryła wtedy zapłaconą z publicznych pieniędzy porcję dorsza w stołówce. Chodziło chyba o 7 złotych. Ileż to było krzyku na ten temat! Dziś Pitera w różnych telewizjach zachwala zasługi Platformy. Nie słyszałem, żeby mówiła coś o drogich cygarach albo markowych garniturach.
Bezczelność i cynizm władzy przekraczają wszelkie granice. Niczego nie potrafią, psują wszystko, za co się wezmą, rujnują Polskę na potęgę, a koszty swojej nieudolności przerzucają na społeczeństwo. Ale wieczorem, po meczu, przy winie i cygarach, toczą gorące dyskusje na temat: co by tu jeszcze ukraść, panowie. Bo zostało już niewiele.
Tusk w telewizji robi obrażoną minę, w końcu żona mogła kupować jeszcze droższe ciuchy. Ale natychmiast zapowiada, że wydawanie publicznych pieniędzy trzeba ukrócić. Jak to zrobić? Bardzo prosto: zabrać pieniądze opozycji. Platforma już ma z czego prowadzić kolejne kampanie wyborcze, zresztą zaraz pojawią się usłużni „przedsiębiorcy”, którzy na stacji benzynowej albo na cmentarzu dyskretnie wręczą walizkę dopiero co wypranych pieniędzy. Służby specjalne przymkną oczy, prokuratura uda, że nic się nie stało, w razie potrzeby zadzwoni się do sędziego. A opozycja tylko przeszkadza w dobrej zabawie, więc trzeba ją pozbawić funduszy.
Takich doczekaliśmy czasów. Defraudanci czują się dobrze i liczą, że jeszcze przez jakiś czas będą mogli szabrować Polskę. A potem – ratuj się kto może – uciekną do Brukseli i będą kłamać, że chcieli dobrze, tylko im nie wyszło. Ciekawe, podobno do Platformy wciąż jeszcze należą tysiące działaczy. Co z tego mają, partyjne szaraczki? Czy liczą okruszki z pańskiego stołu, czy też mają nadzieję, że kiedyś dorwą się do tych cygar i zegarków? A Polska? W międzyczasie i tak rozprzeda się resztę narodowego majątku, więc nie ma czego żałować.
Ryszard Terlecki