[2013.05.23] Europa czeka na Tuska?
Dodane przez Administrator dnia 23/05/2013 18:26:01
Tusk do Europy – słyszymy coraz częściej w tych mediach, o których o. Tadeusz Rydzyk mówi, że należą do mętnego nurtu. Jedni zachwalają pomysł, aby Tusk objął jakąś ważną funkcję w Komisji Europejskiej, inni – jak Jarosław Gowin – proponują start Tuska w wyborach do europarlamentu. Wszystkich łączy jedno: chcą pozbyć się go z rządu.
Dlaczego tak się dzieje? Bo sondażowe notowania Platformy systematycznie spadają, a notowania rządu są najgorsze od pięciu lat (rząd: 73 procent ocen negatywnych, zaledwie 21 procent pozytywnych, a równocześnie sam premier: 57 procent ocen negatywnych, tylko 34 procent pozytywnych). Wprawdzie ekipa rządowa jest najbardziej nieudana w całym ostatnim dwudziestoleciu (Nowak, Mucha, Szumilas, Arłukowicz, Kudrycka, Boni, Rostowski itd.), to jednak coraz liczniejsi działacze Platformy za jej najsłabsze ogniwo uważają samego Tuska.
Teoretycznie ministrów można wymienić na innych. Ale rezerw kadrowych Platforma nie ma już żadnych. Kto dzisiaj zdecyduje się wejść do tonącej szalupy i narazić na współodpowiedzialność za dotychczasowe afery i przekręty? Jeżeli mówi się o tym, że Małgorzata Kidawa-Błońska (studiowała socjologię, ale pracowała jako producent filmowy) ma objąć resort edukacji (?!), a Ireneusz Raś (studiował historię na PAT, pewnie grał w piłkę na podwórku) mógłby zostać ministrem sportu, to znaczy, że po ewentualnych ministerialnych zmianach, w rządzie znalazłaby się ekipa jeszcze mniej kompetentna i jeszcze bardziej komiczna niż obecnie.
Prawo i Sprawiedliwość walczy o takie zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, dzięki któremu będzie rządzić samodzielnie, bez zielonej nomenklatury z PSL, gotowej do koalicji z każdym oraz bez rozbitków z Platformy, szukających dla siebie ratunku we współpracy z prawicą. Ale politycy Platformy wiedzą, że takie zwycięstwo PiS będzie oznaczało rozliczenie aferzystów i odzyskanie tych publicznych pieniędzy, które nielegalnie trafiły do prywatnych kieszeni. Dlatego coraz częściej myśli się o pilnej przebudowie rządu, dzięki której można by powstrzymać upadek Platformy, a po przegranych wyborach przynajmniej najważniejszym osobom w partii zapewnić mandaty poselskie, a co za tym idzie także immunitety. Przebudowa rządu z zachowaniem Tuska jako premiera może okazać się całkowicie nieskuteczna.
Ale czy zamiana Tuska na Schetynę na stanowisku szefa rządu cokolwiek zmieni? Najwyżej na chwilę. A może Pawlak podejmie się kierowania radą ministrów? Bardziej prawdopodobna jest jednak taka wersja wydarzeń, w której u boku Platformy stanie SLD. W tym wariancie Platforma zyskałaby kilka miesięcy, aby przygotować „miękkie lądowanie” dla tych polityków, którym grozi zainteresowanie ze strony prokuratury. Tak czy inaczej przyspieszone wybory parlamentarne wydają się coraz bardziej realne.
Oczywiście trzeba się liczyć z różnymi próbami rządzącej koalicji niedopuszczenia do zmiany władzy. Nawet z wariantem siłowym. Z pewnością sztab propagandzistów Tuska pracuje też nad jakąś efektowną prowokacją. Pomysłu na osłabienie PiS gorączkowo poszukują prorządowe telewizje. Czy jednak cokolwiek jest jeszcze w stanie zapobiec upadkowi Platformy?
Ryszard Terlecki