[2013.05.01] UMOCNIĆ WŁADZĘ BLISKĄ LUDZIOM
Dodane przez Administrator dnia 01/05/2013 12:31:36
Ostatnio pisałem o przestrogach dla bogatych, którzy kierując się swoimi egoistycznymi interesami, mogą stracić wszystko na zakręcie rewolucyjnym. Tym razem zamierzam powrócić do kwestii sprawowania władzy w sposób demokratyczny. W Polsce mija 24 lata od zmian transformacyjnych, gdy na fali autentycznego buntu robotników do władzy doszła opozycja antykomunistyczna. Na fali entuzjazmu budowaliśmy zręby nowego ustroju państwa. Reaktywowano autentyczne formy zarządzania państwowymi zakładami pracy w postaci Rad Pracowniczych i narodziły się nowe organy samorządu terytorialnego.
Najpierw stracił rację bytu samorząd pracowniczy, bo państwowe zakłady zostały szybko wyprzedane za bezcen, a w tych które pozostały wiodącą rolę przejęli menadżerowie sowicie wynagradzani przez państwowego właściciela, czytaj: dobranego przez aktualnie rządzącą partię. Teraz się okazuje, że coraz bardziej rządzącym doskwiera rozgadana demokracja samorządowa. Najwyższy czas ją ukrócić. Stąd już tylko prosta droga do sprawowania władzy w sposób autokratyczny. Dzieje się w to sposób cwany i pokrętny.
Najpierw głowa państwa, czyli Prezydent RP proponuje rozwiązania prawne umacniające samorząd. Wynika z niej, że mieszkańcy powinni mieć inicjatywę uchwałodawczą. Nic nowego, gdy mają ją już obywatele w proponowaniu ustaw. Projekt ustawy zakłada też likwidację dolnej granicy udziału w referendum, czyli wystarczy, że pójdą do niego zorganizowani „przyjaciele królika” i kilka procent osób podejmie decyzje. Wprowadza także formułę wysłuchania publicznego, dając większe uprawnienia radom dzielnicowym. Propozycje te były przygotowane jeszcze przez nieżyjącego twórcę reformy terytorialnej Ryszarda Kuleszę. Co na to bezpośrednia władza wykonawcza, czyli rząd. Sam premier określił je jako marzenia o permanentnych obradach i nierealnym partycypowaniu we władzy. Śladem premiera poszły władze jednego z samorządowych województw, które zablokowały inicjatywę ustawodawczą obywateli jako sprzeczną z Konstytucją, domagając się jej likwidacji tam gdzie ją wprowadzono. Sprawę rozstrzygnie sąd. Krytykowane są rozwiązania budżetu partypacyjnego, w którym to obywatele decydują na co pieniądze są przeznaczane. I to, o dziwo, nawet ze strony przedstawicieli rad dzielnicowych, którzy nie chcą dzielić się swoją i tak ograniczoną władzą.
Jestem zwolennikiem umocnienia w Krakowie władzy Rad Dzielnicowych, których powinno być mniej niż obecnie. Nie 18, ale w granicach 8-10. Ich poszerzone kompetencje i wzmocnione budżety powinny być wzbogacone o sposoby demokracji bezpośredniej, w postaci społecznie działających rad osiedli oraz współpracę z istniejącymi już liderami wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Tylko instytucjonalnie zorganizowane formy konsultacji społecznej dadzą szanse poznania autentycznych preferencji społecznych, a nie doraźnie organizowane spotkania, opanowane przez lobbystów. Czy jednak te prawdy dotrą do decydentów? Obawiam się, że do obecnych, na pewno nie, bo już słyszę, że będzie to powrót do „sowietów”, które tak są znienawidzone w niektórych kręgach. A sowiety to nic innego jak ciała podstawowej demokracji, czyli rady…
SŁAWOMIR PIETRZYK