[2013.03.07] Coraz bliżej dna
Dodane przez Administrator dnia 07/03/2013 19:19:14
Czy powstanie fachowy rząd profesora Piotra Glińskiego, zarządzający polskim państwem, a przede wszystkim naszą gospodarką, do czasu przyspieszonych wyborów? Niestety nie. Rządząca koalicja nie zamierza oddać władzy z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze władza to dla niej rozliczne korzyści, nie tylko dla członków rządu i szefów rządowych instytucji, ale dla tysięcy „krewnych i znajomych”, którzy jak szarańcza obsiedli wszystkie państwowe posady. Każdy miesiąc władzy to wymierne korzyści, oczywiście nie dla instytucji, którymi zarządzają, ale dla ich własnych, prywatnych interesów.
Po drugie utrata władzy oznaczałaby liczne i rzetelne kontrole, po których do wielu urzędów i instytucji wkroczyliby funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Centralnego Biura Śledczego, policji i prokuratury. Dziś sądy działają „na telefon”, ale po zmianie władzy z pewnością wielu dzisiejszych prominentów nie mogłoby już liczyć na „nadzwyczajną” łagodność albo na przedawnienie ślimaczących się postępowań. Dzisiejsza władza nie ma ochoty tłumaczyć się po sądach, więc dobrowolnie nie ustąpi, a w obronie swoich łupów z pewnością gotowa jest użyć wszelkich, nawet najbardziej nadzwyczajnych środków.
Po co więc Prawo i Sprawiedliwość składa tzw. konstruktywne wotum nieufności (zgodnie z Konstytucją tylko tak można odwołać premiera) i zgłasza projekt rządu fachowego, nie związanego ściśle z jedną partią? Głównie po to, by mieć jeszcze jedną okazję do przedstawienia Polakom programu naprawy państwa, celowo demolowanego i osłabianego przez obóz władzy. Taki program prezentowany jest już od września, ale wobec nierzetelności mediów, które wysługują się rządowi w zamian za rozmaite korzyści, założenia tego programu z trudem przebijają się do opinii publicznej. W czasie debaty nad wotum nieufności dla Tuska będzie okazja, by ten program w całości – choć tylko w głównych zarysach – przedstawić w Sejmie. Jasne, że ani Platforma, ani PSL nie poprą projektu rządu fachowego. Nawet ci posłowie, którzy czasem demonstrują zdanie odmienne od reszty partii, tym razem z pewnością posłusznie zagłosują za ratowaniem Tuska i jego ekipy.
Glińskiego nie poprze też SLD, które miota się między rolą opozycji, a ewentualnego koalicjanta Platformy. Palikot w tej sprawie się nie liczy, zresztą nikt w Prawie i Sprawiedliwości nie życzyłby sobie takiego sojusznika. Wniosek przepadnie, ale rząd Tuska będzie jeszcze słabszy, a Polacy będą mieli świadomość, że każdy miesiąc trwania obecnej koalicji skutkuje dramatycznym pogarszaniem się sytuacji Polski, zarówno w polityce międzynarodowej, jak i w gospodarce. Z każdym miesiącem straty będą trudniejsze do odrobienia, a warunki życia nas wszystkich – coraz gorsze.
Na szczęście nie jest tak, że odrzucenie propozycji zmiany rządu oznaczać będzie stabilizację obecnej władzy. Sondaże poparcia dla Platformy spadają, co jest efektem rosnących cen i coraz wyższego bezrobocia, więc w Platformie podnoszą się głosy, że rząd „trampkarzy” trzeba zastąpić jakąś inną ekipą. A jakakolwiek zmiana, nawet niewielka, uruchomi lawinę, którą trudno będzie zatrzymać. Rozumie to Tusk i dlatego tak kurczowo trzyma się swoich ministrów-nieudaczników. Dobrze wie, że dla niego i dla jego partii, upadek będzie nie tylko bardzo bolesny, ale przede wszystkim nieodwracalny.
Ryszard Terlecki