[2013.02.28] PRZED NOWYM SEZONEM
Dodane przez Administrator dnia 28/02/2013 18:08:58
Przed nami nowy sezon. Ostatni więc dzwonek, by przejrzeć sprzęt, uzupełnić braki czy ponaprawiać powstałe w ubiegłym roku uszkodzenia. Dzisiaj chciałbym przypomnieć o sprawie drobnej, aczkolwiek dla wędkarza kluczowej. To sprawa węzłów. Może się zdarzyć, że stracimy dużą sztukę, ponieważ nie wytrzymał przypon, gdyż żyłka, z której został wykonany, była zbyt cienka. Ryba może zaplątać się w jakiś podwodny zaczep i wtedy też możemy mówić o pechu. Ale jeśli rybę tracimy tylko dlatego, że zastosowaliśmy słaby węzeł – wtedy pretensje możemy mieć tylko do własnej głupoty. Trzeba pamiętać o podstawowej prawdzie: węzły są najsłabszymi połączeniami w zestawie. Ale nie ma powodu, aby sytuację pogarszać dodatkowo złym ich wiązaniem. Najlepiej byłoby, gdyby węzły w ogóle udało się zlikwidować. Ale to niemożliwe. Nawet najprostszy zestaw składający się tylko z kija i haczyka wymaga przywiązania tego ostatniego do żyłki.
Węzły zawodzą nas najczęściej w dwóch przypadkach: gdy same się rozwiązują (to jednak zdarza się stosunkowo rzadko) oraz gdy żyłka pęka przy węźle. Problem w tym, że nylonowa żyłka nie jest materiałem łatwym do wiązania. Jest bardzo gładka, więc supełki mają tendencję do rozwiązywania się. Ale gorsze jest to, że żyłka bardzo łatwa się niszczy. Powierzchowne przetarcia, skręcenia i inne deformacje w przekroju poprzecznym żyłki bardzo zmniejszają jej wytrzymałość. Przy żyłkach głównych, o dużej wytrzymałości, te drobne defekty nie mają aż tak wielkiego znaczenia, ale cienki przypon może w ich wyniku stracić nawet 50 proc. swojej wytrzymałości. A trzeba pamiętać, że już samo wiązanie i zaciąganie węzła osłabia żyłkę.
Rzeczą najważniejszą, o której warto pamiętać (a wielu wędkarzy albo o tym nie wiem, albo o tym zapomina) jest nawilżenie węzła przed zaciśnięciem. Można to zrobić wodą albo nawet śliną. Węzłów nigdy też nie zaciskajmy nagłym szarpnięciem. Co prawda żyła jest materiałem bardzo elastycznym, ale jej nagłe obciążenie powoduje deformacje, których nie można już odwrócić. Węzeł zawsze zaciskamy powoli, przez cały czas równomiernie napinając żyłkę. I pamiętamy o zasadzie podstawowej – im mniej węzłów tym lepiej. Żyłka, na której jest dużo węzłów potrafi stracić nawet 20 proc. swojej wytrzymałości (mam na myśli żyłkę główną).
A biorąc pod uwagę fakt, że najsłabszym elementem naszego zestawu są przypony, dobrze je przed nowym sezonem po prostu wymienić – w domu, w ciepełku, przy dobrym oświetleniu – w takich warunkach łatwiej wiąże się żyłkę do haczyków niż zgrabiałymi od zimna rękami nad wodą.. Przy okazji sprawdzimy czy haczyki ze starych przyponów nadają się jeszcze do użytku. Warto też przejrzeć żyłki główne na kołowrotkach. I nawet jeśli „na oko” wszystko jest w porządku, to jeśli używaliśmy jej przez dwa sezony, to w trzecim roku najlepiej ją po prostu wymienić. Na szczęście żyłki nie należą do najbardziej obciążających finansowo elementów wędkarskiego wyposażenia. A stracić rybę życia dla oszczędności paru złotych na żyłce, naprawdę nie warto.
Jakub Kleń