[2013.01.31] PARADOKSY I HIPOKRYZJA
Dodane przez Administrator dnia 31/01/2013 15:01:22
Ludzie sięgają po używki, chyba od zarania swojego istnienia. Świadczą o tym przekazy, a także doświadczenia żyjących jeszcze prymitywnie ludów. Nasi poprzednicy zawsze znali jeśli nie rośliny (żucie liści koki), to sposoby produkcji napojów, które wprowadzały ich w stan upojenia. Wtedy jeszcze nikt ich nie ścigał i ludzie robili to co chcieli, kierując się jedynie poszukiwaniem własnej drogi do szczęścia.
Z czasem jednak produkcja używek stała się biznesem, a ponadto w sprawy ich używania zaczęły się włączać różne autorytety. W kręgu europejskim pierwszym przykładem podjętej walki z używką, była tabaka. Przez kilka wieków używano jej nawet na dworach królewskich i zalecana była nawet jako lek na wszystko… Do czasu, gdy papież Urban VIII ekskomunikował jej użytkowników, albowiem kojarzyła mu się z „aktem nieczystym” jakim był seks. W ślad za tym poszli rządzący w niektórych krajach, gdzie zakazano produkcji i używania tabaki. Car Mikołaj I nawet skracał o nos „tabaczników”. Do dzisiaj tabaka nie powróciła do popularności sprzed wieków, chociaż u nas jest legalna i można ją kupić.
Tytoń to w miarę nowa używka w naszym kręgu kulturowym. Co prawda przywieziono go z Ameryki w czasach Kolumba, ale nie zyskał on masowego wzięcia. Dopiero gdy uznano dym papierosa za lek na cholerę, tytoń zyskał na popularności i z czasem jego palenie stało się nałogiem powszechnym. Z którym owszem podejmuje się walkę, nakazując zamieszczanie na paczkach z papierosami napisów o szkodliwości palenia, ale nikt na razie nie myśli o całkowitym zakazie palenia tytoniu, bo jest to interes, który przynosi olbrzymie dochody. Jedynie w Europie próbuje się ograniczyć produkcję papierosów mentolowych, co uderzy rykoszetem w nasz rodzimy przemysł tytoniowy specjalizujący się w tej produkcji. Jest to zatem tylko walka o to kto zarobi większe pieniądze na dymku z papierosa.
Kokainę jeszcze w XIX wieku naukowcy uznawali za najlepszy lek przeciwko narkomanii?! Stała się ona, obok orzeszków, bazowym składnikiem kultowej coca coli. Natomiast obecnie w USA za posiadanie 5 gram kokainy grozi 5 lat więzienia. Zresztą jest to kraj paradoksów, bo z jednej strony oficjalnie istnieje tam zakaz handlu marihuaną i nawet grozi za to kara 55 lat więzienia, jeżeli diler ma dodatkowo przy sobie broń (w kraju, gdzie każdy może się nią obwieszać do woli i strzelać do ludzi jak do kaczek). Tymczasem dwa miesiące temu w dniu wyborów prezydenckich mieszkańcy stanów Waszyngton i Kolorado przegłosowali w referendach, że każdy kto ukończył 21 lat będzie mógł posiadać przy sobie 28 gramów marihuany do palenia w „celach rekreacyjnych”. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Handel narkotykami jest potężnym biznesem, który przynosi astronomiczne dochody, póki co kartelom narkotykowym. Na razie są tylko próby przejęcia tych dochodów przez państwo np. w Holandii. U nas b. prezydent Aleksander Kwaśniewski wraz z grupą zwolenników z Ruchu Palikota proponują częściową legalizację narkotyków i przejęcie przez państwo kontroli nad ich dystrybucją, co obniżyłoby dochody dilerów.
Wreszcie na koniec została nam najbardziej popularna używka - alkohol. Słynna z nim walka w USA, związana z prohibicją, okazała się klęską państwa. Nie tylko nie zmniejszono spożycia alkoholu, a wręcz wzrosła jego popularność. Co bardzo ucieszyło świat przestępczy, który potężnie wzbogacił się na produkcji i dystrybucji alkoholu. W Polsce przerabialiśmy to częściowo w PRL, gdzie zakazywano sprzedaży do godziny 13.00 i wprowadzano kartki na wódkę. Życie próżni nie lubi i był to czas rozwoju „domowej” produkcji alkoholu, a meliny miały się znakomicie.
Hipokryzją jest cała walka ze spożywaniem alkoholu, bo póki co jest to wielki biznes, który opłaca się także państwu, czerpiącemu dochody z jego produkcji w postaci akcyzy, VAT i innych podatków. Paradoksem jest finansowanie leczenia alkoholików i całych programów rozwiązywania problemów alkoholowych, z pieniędzy pozyskiwanych na sprzedaży alkoholu tzw. „korkowego”. Im więcej wydamy koncesji i sprzedamy alkoholu tym więcej będzie pieniędzy na walkę z jego negatywnymi skutkami.
SŁAWOMIR PIETRZYK