[2012.11.22] KTO UPOMNI SIĘ O BIEDNYCH?
Dodane przez Administrator dnia 22/11/2012 19:04:59
Główny Urząd Statystyczny niedawno opublikował niepokojące dane o rosnącej liczbie Polaków żyjących w ubóstwie. Jak z wynika ze statystyk w roku 2011 liczba naszych rodaków dotkniętych biedą wyniosła 2,6 miliona osób. Po okresie pewnej stabilizacji w ubiegłym roku przybyło ponad 300 tysięcy ludzi biednych. Jest to niepokojący wzrost, potwierdzający ubożenie naszego społeczeństwa. Okazuje się, że polaryzujemy się coraz bardziej. Z jednej strony rośnie armia biednych, ale z drugiej, niestety mniejsze grupy, bogacą się. Ubywa coraz bardziej warstwy średniej, która jest motorem napędu gospodarki. To Ci ludzie tworzą tzw. siłę nabywczą i powodują wzrost produkcji, a tym samym rozwój gospodarczy kraju. Ile bowiem może skonsumować bogacz? Oczywiście są granice możliwości ludzkich, nie tylko w jedzeniu, ale także konsumpcji innych dóbr. Ile bowiem można kupić mieszkań, sprzętu RTV, czy samochodów? W pewnym momencie człowiek bogaty nie jest już w stanie skonsumować swoich dochodów. I co wówczas robi? Tezauryzuje swoje bogactwo, czyli odkłada w formie bezpiecznych lokat kapitałowych i to często za granicą. To pogłębia kryzys, bo kapitał, który nie pracuje jest bezużyteczny. Ale mniej martwią mnie problemy ludzi bogatych.
Natomiast z coraz większym niepokojem obserwuję poszerzającą się strefę biedy. Jak wynika z danych GUS, probierzem ubóstwa jest wysokość dochodów. W roku 2011 było to 351 zł miesięcznie w rodzinie wieloosobowej i 477 zł dochodu, który uzyskiwała osoba samotna. Faktycznie są to bardzo niskie kwoty, które ledwo wystarczają na podstawowe artykuły służące egzystencji, a gdzie dopiero np. mogą wystarczyć na utrzymanie mieszkania, czy w przypadku ludzi starszych na leki. Zastraszające są dalsze statystyki wynikające z niskich dochodów. Co czwarty rencista ma problem z tym co włożyć do garnka. Biedę klepie co siódmy emeryt, a co dziesiąte dziecko kładzie się głodne spać.
Jeszcze bardziej niepokoi pogodzenie się ludzi biednych ze swoją sytuacją. Ponad połowa ludzi żyjących w biedzie deklaruje, że nie ma nadziei na poprawienie swojej sytuacji. Mało tego co trzeci biedak wręcz twierdzi, że jego los, jeszcze się pogorszy. Tak dalej nie może być. Nie tylko bogaci górnicy mogą się upominać o kolejne przywileje. Czas najwyższy, aby ludzie naprawdę biedni znaleźli w naszym kraju swoich obrońców. Nie założą co prawda związków zawodowych, ale powinni bacznie obserwować scenę polityczną i w najbliższych wyborach dać wyraz swojemu niezadowoleniu. Jak długo istnieje polityka to mamy partie prawicowe i konserwatywne, które z reguły dbają o ludzi bogatych i starają się utrzymywać społeczny status quo. Drugie to partie lewicowe, czułe na biedę i posiadające programy społeczne, które dążą do zmian korzystnych dla ludzi pokrzywdzonych. U nas o władzę obecnie rywalizują dwie partie prawicowe. Najwyższy czas ten stan rzeczy zmienić. Z niecierpliwością oczekuję powstania w Polsce nowoczesnej partii socjaldemokratycznej, która na pewno upomni się o prawa ludzi biednych.
SŁAWOMIR PIETRZYK