[2012.11.02] MOJE WSPOMINKI
Dodane przez Administrator dnia 02/11/2012 12:34:37
Gdy nadchodzi Dzień Zaduszny i odwiedzamy groby swoich bliskich i znajomych, dociera do nas często refleksja o przemijaniu. Zastanawiamy się nad kruchością życia i wspominamy tych co już od nas odeszli. Ja wraz z synem przygotowując tekst do „Głosu” z cyklu krakowskie nekropolie, udaliśmy się w przededniu Wszystkich Świętych na Cmentarz Salwatorski. Możecie państwo, w tym numerze "Głosu" na stronie 3, przeczytać tekst o tym cmentarzu, położonym na historycznym wzgórzu znanym z pochówków od ponad 1000 lat. Chodząc po tej nekropolii odwiedziłem groby dwóch znanych dziennikarzy, z którymi przed laty miałem okazję stykać się dość blisko. Red. Janusz Roszko był moim mentorem i zdawałem u niego egzamin na podyplomowych studiach dziennikarskich. Zawsze podziwiałem go za lekkość pióra, jako znakomitego felietonistę, piszącego odważnie pod winietą „Moje trzy grosze”. Zaszokował mnie, gdy przyszedł do redakcji będąc już śmiertelnie chory i przyniósł napisane przez siebie, swoje wspomnienie pośmiertne.
Z red. Zdzisławem Dudzikiem współpracowałem bezpośrednio w redakcji „Dziennika Polskiego” i do dzisiaj pamiętam Jego dyktowane maszynistce, sprawozdania sejmowe i inne teksty. Ten były żołnierz AK, był wzorem niezależności i jako bezpartyjny dziennikarz osiągnął wysoką pozycję zawodową. Jestem mu osobiście wdzięczny za to, że był honorowym prezesem małopolskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, w którym wtedy byłem i jestem do dzisiaj prezesem urzędującym.
Odwiedziłem grób nie dawno zmarłego prof. Andrzeja Oklejaka, którego miałem zaszczyt żegnać w imieniu Rady Miasta Krakowa. W tym miejscu przypomniałem sobie człowieka zawsze uśmiechniętego i życzliwego ludziom. Kiedyś był moim nauczycielem na Wydziale Prawa UJ, a później stał się wybitnym prawnikiem, który w sposób niepowtarzalny potrafił wykorzystać wiedzę teoretyczną w praktyce, jako adwokat i pełnomocnik ds. prawnych Prezydenta M. Krakowa.
Z dużym żalem czytałem napis nagrobny o tragicznej śmierci rodzeństwa Marysi i Michała Kosiniak – Kamysz, którzy u progu swojego życia zginęli w tragicznym wypadku, w wieku 16 i 20 lat. Pamiętam ten wypadek samochodowy, którego trzy osoby nie przeżyły, bo akurat przebywałem w moim rodzinnym województwie świętokrzyskim, gdzie doszło do tragicznego zdarzenia. W obliczu tej śmierci młodych ludzi powinniśmy, szczególnie uświadomić sobie kruchość naszego życia. Często z tego nie zdajemy sobie sprawy, biegając za codziennymi sprawami, zdobywając różne dobra tego świata, jak to wszystko może w każdej chwili się przerwać i skończyć. Warto w takim momencie pomyśleć o tych ludziach wśród których jesteśmy. O tym jakimi jesteśmy dla innych ludzi i czy kiedyś będą nas dobrze wspominać? Jak ktoś mądry powiedział: żyjemy tak długo, jak długo przetrwamy w pamięci innych ludzi. I oby to były dobre wspominki, tak jak te moje, w tym tekście poczynione. Tego życzę moim cierpliwym Czytelnikom.
SŁAWOMIR PIETRZYK