[2012.03.22] KAGANIEC NA MEDIA
Dodane przez Administrator dnia 22/03/2012 16:33:31
To, że obowiązujące prawo prasowe w Polsce sięga głębokiego PRL, to wina parlamentarzystów i rządzących, których nie stać na stworzenie nowej ustawy o mediach dostosowanej do współczesnych realiów. Próby środowiska dziennikarskiego zainteresowania ustawodawców tym problemem kończyły się fiaskiem. Zawsze były inne pilniejsze potrzeby, albo po prostu było brak woli politycznej rządzących opcji do jakichkolwiek zmian.
Obecna sytuacja w mediach w naszym kraju jest nienajlepsza. Wiele z nich jest w rękach kapitału zagranicznego. Ci wydawcy mają zupełnie inną sytuację w swoich krajach, gdzie obowiązuje nowoczesne prawo prasowe, a także regulacje dotyczące zawodu dziennikarza. Tam są układy zbiorowe, które zapewniają nie tylko odpowiednią pozycję ekonomiczną pracującym w redakcjach, ale dziennikarze posiadają określony status chroniony prawem. U nas rozwinęliśmy jedynie szkolnictwo w zawodzie dziennikarza, któremu będzie coraz trudniej znaleźć pracę, a jeśli już ją znajdzie, to będzie dyspozycyjnym redaktorem wobec wydawcy, za głodowe wynagrodzenie. Wydawcy mają swoje zrzeszenia, które jak na polskie warunki bronią ich interesów. Natomiast dziennikarze nie posiadają swojego syndykatu zawodowego, takiego jak istniał w II Rzeczpospolitej. Istniejące stowarzyszenia dziennikarskie są specjalnie skłócane, po to aby utrzymać status quo i by czasem ich działaczom, nie przyszło do głowy stworzenie silnej reprezentacji zawodowej dziennikarzy.
„Na pochyłe drzewo to i koza wskoczy”. Wychodząc z tego założenia senatorzy przygotowują nowelizację prawa prasowego, zakładającą zastąpienie sprostowań prasowych, obowiązkowymi odpowiedziami, publikowanymi pod groźbą grzywny. Dotychczas sprostowania nie mogły przekroczyć swoją objętością publikacji, której dotyczyły, a teraz odpowiedzi mogą być dwa razy dłuższe. Najistotniejsza zmiana zakłada również zniesienie zapisu, że sprostowanie może dotyczyć tylko tekstu, w którym naruszono dobra osobiste osoby, instytucji czy firmy, która chce publikacji odpowiedzi. Teraz będzie można polemizować z każdym tekstem autorskim dziennikarza i pisać co ślina przyniesie. Może zdarzyć się, że dziennikarz pochwali jakąś instytucję, a jej kierownictwo dojdzie do wniosku, że pochwała była nie pełna i rzecznik prasowy wysmaży sążnistą laurkową odpowiedź, którą gazeta będzie musiała zamieścić. Nie wspomnę o dotkniętych krytyką politykach, którzy będą mieli możliwość barwnych ripost promujących ich osobę etc.
Takiej bzdury nie zna żadne demokratyczne i cywilizowane państwo. Natomiast u nas zmierzamy do zamknięcia ust dziennikarzom. Obecnie w wielu redakcjach dojdzie do cenzury, bo wydawca nie będzie chciał zamieszczać krytycznych tekstów dziennikarskich w obawie o zalewanie ich w odwecie głupawymi tekstami promującymi pseudo przedsięwzięcia polityków, nawiedzonych ludzi i różnych instytucji. Jest to cios szczególnie w gazety, bo to coraz droższa działalność, a ponadto kto będzie chciał czytać sążniste i oderwane od rzeczywistości „odpowiedzi” zajmujące coraz większe powierzchnie w gazecie. Jest to próba nałożenia kagańca na media, aby były powolne wobec decydentów i pieszczotliwe dla otaczającej nas coraz smutniejszej rzeczywistości.
SŁAWOMIR PIETRZYK