[2006.04.06] Instytut wychowania
Dodane przez Administrator dnia 06/04/2006 19:18:36
W dniach wspominania Jana Pawła II, w pierwszą rocznicę Jego śmierci, mogliśmy się przekonać, jak bardzo zmieniły się polskie media, szczególnie telewizja, od czasów gdy religijne przeżycia sprowadzane były do poziomu ludowych obrzędów, rzekomo zanikających w nowoczesnym świecie. W okresie komunizmu telewizja starała się wmówić Polakom, że religia jest zabytkiem z epoki niewiedzy i zabobonów, natomiast po upadku dyktatury telewizyjni zarządcy cierpliwie nas objaśniali, że religia jest sferą prywatności i w żadnej postaci nie powinna pojawiać się w życiu publicznym. Dziś mało kto pamięta o latach, gdy wiadomości z Watykanu, poświęcone najważniejszym wypowiedziom polskiego Papieża albo zawierające relacje z Jego apostolskich podróży, nadawane były jako mało znaczące informacje, gdzieś w połowie telewizyjnych wiadomości, opatrzone zaledwie kilkunastosekundową migawką. Dopiero pod koniec pontyfikatu Jana Pawła II w elektronicznych mediach zaczęto dostrzegać znaczenie Jego nauki, a w dniach poprzedzających śmierć dostrzeżono także fakt, że zgromadzona przed telewizorami publiczność oczekuje wiadomości o Papieżu i jeżeli ich nie otrzyma, to po prostu przełączy telewizor na program konkurencyjnej stacji.
Zarówno w dniach śmierci i pogrzebu Jana Pawła II, jak i w pierwszą rocznicę tych wydarzeń, niemal wszystkie telewizyjne programy prześcigały się w relacjonowaniu przejawów bólu i żałoby. Okazało się wówczas, że osoba polskiego Papieża nie tylko przyciąga dziennikarzy, ale również absorbuje uwagę większości telewidzów. Czy takie doświadczenia nie skłaniają do zastanowienia się nad upodobaniami Polaków, na które tak chętnie powołują się telewizyjni decydenci? Czy wysoka oglądalność programów, poświęconych modlitewnym zgromadzeniom i żałobnemu skupieniu, nie przekonuje, że również inne przejawy życia religijnego i duchowego mogą przyciągnąć uwagę znacznej części społeczeństwa, bardziej niż błaha rozrywka, kiepskie produkcje filmowe czy nieporadna i rażąca swoją stronniczością publicystyka?
Może warto się zastanowić czy powszechne przywiązanie do osoby Jana Pawła II, nie zaowocuje zainteresowaniem przeszłością i teraźniejszością polskiego Kościoła, nie skłoni do przewartościowania decyzji, przesądzających o spychaniu religijnej refleksji na margines publicznego życia? A skoro okazuje się, że telewizyjna widownia oczekuje czegoś więcej, niż łatwej rozrywki, to może warto poważnie pomyśleć o budowie takich instytucji, które pozwoliłyby chronić i umacniać tradycyjne wartości.
Zamiast lekceważąco odnosić się do pomysłu utworzenia instytutu wychowania (nazwa nie jest tu najważniejsza), może lepiej wziąć udział w dyskusji o wspieraniu rodziny i szkoły w wysiłkach na rzecz utrzymania moralnego ładu oraz odbudowy takich zasad życia publicznego, jak uczciwość, pracowitość, oszczędność, solidarność ze słabszymi. Zamiast nakłaniać młodzież do akceptowania wszelkich słabości, dewiacji czy egoistycznego wygodnictwa, może lepiej zastanowić się na takimi zmianami w programach szkół i placówek wychowawczych, aby zachęcać do odpowiedzialności, wytrwałości, odwagi, aby rozwijać poczucie godności i życzliwości wobec bliźnich. Jan Paweł II wielokrotnie mówił o tym, że młodzi ludzie chętnie postawią przed sobą trudne zadania i wykonają je najlepiej jak to możliwe.
Za parę lat pokolenie Jana Pawła II będzie gotowe do przejęcia przewodnictwa w życiu społecznym i politycznym Polski. Nasze pokolenie, pamiętające epokę kłamstwa i nienawiści, przezwyciężoną dzięki niestrudzonym wysiłkom polskiego Papieża, już dziś powinno starać się im w tym pomóc.
Ryszard Terlecki