[2011.12.08] LICZĄ SIĘ TYLKO ROZGRYWKI?
Dodane przez Administrator dnia 08/12/2011 19:34:43
Coraz bardziej dopada nas kryzys światowy. Złotówka mimo tego, że nie jesteśmy w strefie euro słabnie w oczach. Dla mnie jest to w jakiejś mierze niezrozumiały proces, bo przecież w ub. roku byliśmy „zieloną wyspą” Europy mającą plusowy wzrost gospodarczy, a i w tym roku zapewne skończymy na plusie. Plan na przyszły rok także zapowiada utrzymanie, co prawda minimalnej, ale pozytywnej tendencji. Na razie nie musimy składać się na zadłużonych ponad miarę Greków. Wydawałoby się, że powinniśmy się mieć dobrze, a tu podwyżki cen gonią jedna za drugą. Słucham zatem z uwagą wyjaśnień tzw. fachowców o tym, że jesteśmy krajem nowej Europy, który przystąpił do niej niedawno i nasza waluta nie ma odpowiedniej pozycji. Mało tego, złotówka jest przedmiotem spekulacji wielkich w świecie - finansjery. Efekt jest znany, złotówka zamiast umacniać się do euro, traci do niego na wartości, a jeszcze więcej do funta brytyjskiego, dolara, a nawet franka szwajcarskiego, którego wartość na siłę została powiązana z euro, bo dawno by już poszybował do 5 zł.
Ten wielki kryzys światowy przekłada się i u nas na wzrost cen. Codzienne media straszą nas podwyżkami cen używek tj. tytoniu i alkoholu, a przede wszystkim paliw i mediów. Ta druga zwyżka może w szczególności zmartwić przeciętnego zjadacza chleba. Bez papierosów i alkoholu można się obyć, ale mieszkanie trzeba ogrzać, z prądu nie da się zrezygnować, wodę musimy pić i ścieki odprowadzać, a to wszystko zdrożeje po nowym roku. Zwiększenie akcyzy na paliwach niebezpiecznie doprowadzi cenę oleju napędowego i etylin do 6 zł za litr. Zresztą ceny paliw przełożą się na ceny żywności i tych towarów oraz usług, z których korzystamy najczęściej.
Tych ewidentnych zjawisk w skali światowej oraz kraju nie dostrzegają niektórzy radni Miasta Krakowa. Chyba uważają, że to Kraków jest tą jedyną „zieloną wyspą” o której mówią czołowi politycy partii rządzącej. Mało tego w ogóle nie biorą pod uwagę oszczędnościowych posunięć swojego rządu. Przykładowo premier Tusk w expose zapowiada likwidację „becikowego” w obecnej formie, a radni z partii rządzącej w Krakowie bronią becikowego jak lwy. Nie biorą pod uwagę propozycji Prezydenta m. Krakowa, aby pieniądze w zamian "becikowego” kierować do rodzin potrzebujących. Nie „becikowe” trzeba płacić wszystkim i tym co zarabiają 10 tysięcy miesięcznie i tym, którzy nawet nie mieszkają i nie pracują w Krakowie, wystarczy że tylko jeden z małżonków jest tutaj zameldowany i kasa leci. Radni Platformy Obywatelskiej posiadającej większość w Radzie Miasta blokują wszystkie podwyżki i urealnienia cen. W innych gminach już dawno podniesiono podatki od nieruchomości do maksymalnych granic, a u nas propozycje prezydenta małej podwyżki są odrzucane. Obecnie władza wykonawcza przygotowała projekt budżetu, ale radni z obu klubów politycznych nie zauważając trudnej sytuacji miasta oczekują załatwienia „swoich spraw”. Obawiam się, że czynią to tylko po to, aby mieć pretekst do odrzucenia budżetu. Bo liczy się nie dobro mieszkańców Krakowa, ale rozgrywki polityczne i ambicje personalne. Obym się mylił, czego życzę sobie i krakowianom.
SŁAWOMIR PIETRZYK