[2011.07.01] MĄDRZEJSI OD STWÓRCY?
Dodane przez Administrator dnia 01/07/2011 11:15:34
Niedawno w tej rubryce pisałem o końcu świata. Tak jak wielokrotnie innych wieszczów, przepowiedź amerykańskiego kaznodziei okazała się fałszywa. Jednak zakończyłem felieton złowieszczym stwierdzeniem Einsteina, że jeżeli wyginą pszczoły to po 4 latach od tej chwili ludzkość dobrnie do kresu, bo nie będzie miała co jeść...
Ostatnio znowu nas straszą końcem świata w wyniku postępującego „efektu cieplarnianego”. Głównym winowajcą są tzw. „gazy cieplarniane”, szczególnie zaś dwutlenek węgla, czyli CO2 oraz para wodna. Gazy te przechwytują ciepło ze słońca, a tym samym podgrzewają atmosferę, powodując wspomniany efekt cieplarniany. Skąd się biorą te gazy? Są wynikiem rozwoju cywilizacyjnego. Obecnie spalamy olbrzymie ilości tzw. „kopalin” tj. węgla, ropy i gazu ziemnego. Właściwie w naszym klimacie nie możemy obyć się bez energii cieplnej, a jest ona wytwarzana z kopalin, a u nas głównie z węgla. Natura hojnie wyposażyła nas w węgiel. Wydobywamy go więcej niż wszystkie pozostałe kraje Unii Europejskiej i posiadamy największe na świecie złoża węgla brunatnego. Jest to nasze podstawowe bogactwo naturalne, które od lat wykorzystujemy nie tylko do grzania i wytwarzania energii elektrycznej, ale także funkcjonowania całego przemysłu.
Teraz dowiadujemy się, że nasza cała energetyka oparta w 90 procentach na węglu i przemysł mają się zmienić szybko. Najpierw w Kioto podpisano protokół w którym sygnatariusze zobowiązali się do pięcioprocentowego zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Polska w odróżnieniu od innych państw m.in. takich jak Chiny, czy USA (najwięksi producenci CO2) wywiązała się z tego zobowiązania z nawiązką. Teraz Unia Europejska poszła dalej i w roku 2008 przygotowała pakiet klimatyczny, który zobowiązuje państwa członkowskie do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 20 proc. do roku 2020. Ustalono tzw. limity produkcji dwutlenku węgla, a kto będzie je przekraczał zmuszony będzie do zakupu tzw. „uprawnień”, czyli inaczej płacenia olbrzymich kar. To jest bardzo groźne dla naszej gospodarki, która w krótkim czasie nie jest w stanie przestawić się na inne źródła energii, a przechwytywanie i magazynowanie pod ziemią CO2 jest bardzo kosztowne. Zresztą ziemia należy do biosfery i nie widzę większej różnicy w magazynowaniu CO2 pod ziemią, czy w atmosferze.
Problem tkwi w tym, że Polska wchodząca w skład UE jest zmuszana do radykalnego i szybkiego ograniczenia emisji CO2, gdy wspomniani najwięksi producenci tego gazu USA i Chiny, a także inne pozaeuropejskie kraje, będą go nadal bezkarnie wytwarzać. Dla nas wykupywanie limitów oznacza drastyczne podwyżki prądu i energii cieplnej. Właściwie to wszystko by podrożało począwszy od nawozów sztucznych, a skończywszy na cemencie i materiałach budowlanych. I to jest dla nas prawdziwy problem, porównywalny do „końca świata”. Moim zdaniem główną sprawą po objęciu przez Polskę od 1 lipca br. przewodnictwa w Unii Europejskiej będzie załatwienie tego problemu. A tak nawiasem mówiąc to życie powstało na Ziemi dzięki „efektowi cieplarnianemu”. Pozwólmy zatem normalnie funkcjonować przyrodzie zgodnie z rozwojem cywilizacji, a nie ingerujmy w nią sztucznie, uważając się za mądrzejszych od Stwórcy…

SŁAWOMIR PIETRZYK