[2011.05.13] Godzina prawdy coraz bliżej
Dodane przez Administrator dnia 13/05/2011 14:00:55
Zdarza się często, że od różnych moich zatroskanych znajomych słyszę pytanie, dlaczego na uczelniach tak wielu wykładowców jest zwolennikami Platformy Obywatelskiej. Nie bardzo wiem, co odpowiedzieć, bo chociaż mam zajęcia ze studentami w trzech szkołach wyższych, to nauczycieli akademickich, którzy gotowi są bronić polityki rządu PO-PSL, mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Być może są i tacy, którym wstyd jest się przyznać, że wciąż po cichu sympatyzują z partią Tuska, ale zdecydowana większość zapewnia, że nigdy w życiu nie zagłosuje na rządowych nieudaczników.
Podobnie jest wśród studentów. Wprawdzie poziom wykształcenia, jaki większość z nich wynosi ze szkół średnich, obniża się z każdym rokiem, ale przecież nie na tyle, żeby popierali partię, która po czterech latach rządów nie może pochwalić się żadnym, choćby skromnym sukcesem. Skąd więc bierze się przekonanie, że na uczelniach zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości są izolowaną mniejszością? Zarówno pracownicy naukowi, jak i studenci, już dawno poznali się na oszustwie, jakim okazał się program Platformy. Wśród starszych wiekiem profesorów zdarzają się jeszcze dawni wyznawcy PZPR, później pozyskani przez Unię Wolności, którzy teraz z nadzieją patrzą na emerytów od Mazowieckiego, tłoczących się w pałacu prezydenckim, ale na uczelniach są oni raczej przedmiotem kpin i złośliwych żartów, niż autorytetami dla młodszego pokolenia. Nieliczni studenci, którzy naiwnie oglądają się za Napieralskim i SLD, nie potrafią wytłumaczyć, co właściwie lewica ma do zaproponowania Polakom.
A tymczasem, gdy włączę telewizor, to mam wrażenie, że Platforma jest partią, którą popiera 80 procent wyborców i której notowania systematycznie rosną. Wystarczy jednak pójść do sklepu, pogadać z sąsiadami, posłuchać rozmów w tramwaju czy pociągu, żeby zauważyć, że coraz trudniej jest spotkać sympatyków Tuska i Komorowskiego. Wynika z tego, że telewizje celowo wprowadzają nas w błąd, żeby nadal mieć przyzwolenie rządu dla produkcji taniej i bezwartościowej ekranowej chały.
Dziś według sondaży na Platformę wciąż jeszcze zamierza głosować 30 procent ankietowanych. Tylko gdzie są ci wyborcy, bo nawet jeżeli kiedyś byli, to już dawno zmienili swoje poglądy. Skromni, rozsądni ludzie, którzy cenią uczciwość i solidną pracę, na pewno nie zrobią głupstwa i nie powierzą polskiego państwa w ręce partii, której głównym zajęciem jest uprawianie kłamliwej propagandy. Gdyby wybory parlamentarne miały się odbyć za rok, a nie za parę miesięcy, to gotów byłbym się założyć, że Platforma miałaby kłopot z przekroczeniem pięcioprocentowego progu wyborczego.
Media i sondaże wmawiają nam, że mało kto wierzy w zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości. W rzeczywistości jest odwrotnie: to Platforma znalazła się na równi pochyłej i im szybciej pokona tę drogę, tym lepiej dla nas wszystkich. Dla tych, którzy nadal wierzą w zaklęcia Tuska, wynik wyborów będzie wielkim zaskoczeniem. Wtedy będą mieli pretensje do telewizji i gazet, że uśpiły czujność zwolenników Platformy i zamiast zawczasu ostrzec przed nadciągającą katastrofą dla ich partii, zajmowały się powtarzaniem rządowych bajek o „zielonej wyspie”.
Ryszard Terlecki