[2011.04.28] Pielgrzymi czy turyści?
Dodane przez Administrator dnia 28/04/2011 18:14:01
W czasie zbliżającego się weekendu beatyfikacja Jana Pawła II przesłoni wszystkie inne wydarzenia na świecie. Wszyscy będziemy uczestniczyć w tej niezwykłej uroczystości: jedni tylko oglądając telewizyjne wiadomości i czytając poniedziałkowe gazety, inni przeżywając bezpośrednie transmisje, jeszcze inni gromadząc się w kościołach, aby towarzyszyć Mszy świętej w Bazylice św. Piotra. Wielotysięczne rzesze Polaków będą też tego dnia w Rzymie, najbliżej miejsc, w których w ciągu 26 lat swojego pontyfikatu przebywał polski papież.
To święto to także wyjątkowa okazja, aby zastanowić się co zachowaliśmy z okresu, gdy na tronie św. Piotra zasiadał nasz wielki rodak. Czy te lata Jego obecności rzeczywiście pozostawiły jakiś trwały ślad wśród Polaków? Wyruszał do Rzymu w czasie gdy trwała zimna wojna, gdy komunizm wydawał się triumfować i rozprzestrzeniać po świecie, gdy w Warszawie kolejna ekipa sowieckich kolaborantów głowiła się nad tym, jak ograniczyć, a potem wyplenić wpływy Kościoła. Dwanaście lat później komuniści myśleli już tylko o tym jak uratować ukradzione majątki i jak uniknąć odpowiedzialności za dziesięciolecia kłamstwa i bezprawia.
A jednak czy mamy powód do zadowolenia? Czy wśród ckliwych wspomnień, malowanych pamiątek i turystycznych wycieczek śladami Ojca świętego, nie zgubiło się to, co starał się nam powiedzieć? Czy Polska, która odrodziła się po latach komunistycznej niewoli, jest dziś bliska Jego oczekiwaniom? Czy nie zapomnieliśmy, o czym mówił w czasie swoich pielgrzymek do ojczyzny, wzywając do wierności Ewangelii, ale także naszej kulturze i tradycji?
Czy Polacy nie zmarnowali wielkiej idei Solidarności, pogrążając się w pragnieniu władzy, a przede wszystkim w pragnieniu bogactwa? Czy nie zlekceważyliśmy przebiegłości oszustów, którzy w imię demokracji i tolerancji niszczą nasze marzenie o niepodległym i solidarnym państwie? Dla świętego spokoju nie protestowaliśmy, kiedy media kłamały i ogłupiały młodzież. Teraz ci sami, którzy na co dzień szczują przeciw Polsce, przez parę dni będą nas raczyć lukrowanymi obrazkami ze starym papieżem, o którym najchętniej opowiadają, że lubił kremówki i jeździł na nartach.
Czy wszystkich znajomych z telewizji chcielibyśmy oglądać w niedzielę na Placu św. Piotra? Może niektórzy najpierw powinni przemyśleć swoje błędy? Co będą tego dnia mówić Drzewiecki, Chlebowski, Sekuła, Graś, Niesiołowski, Sikorski? Co powie prezydent Komorowski, który zaczął urzędowanie od wezwania do likwidacji Krzyża na Krakowskim Przedmieściu? Jak zachowa się Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, która kazała straży miejskiej tolerować ekscesy wielkomiejskiej dziczy, atakującej modlących się ludzi? Gdzie będzie biskup Pieronek, po swoich skandalicznych wypowiedziach, nawołujących do nienawiści? To że im wszystkim wybaczamy wcale nie oznacza, że musimy godzić się na podłość, zalewającą nasze publiczne życie.
Jan Paweł II był dla Polski i świata prezentem Opatrzności. Pomógł nam uwolnić się od złej władzy i urzędowego kłamstwa. Starał się wskazać naszą rolę w Europie. A przede wszystkim każdemu z nas pomagał odnaleźć się wobec prób, przed którymi przychodzi nam stanąć. Czy rzeczywiście doceniamy Jego wysiłek?
Ryszard Terlecki