[2010.12.30] Koniec złego roku
Dodane przez Administrator dnia 30/12/2010 13:38:30
W ostatnich dniach starego roku wspominamy wydarzenia, które uważamy za najważniejsze. Najważniejsze w życiu każdego z nas i w życiu naszych rodzin i bliskich, a także naszych sąsiadów, naszej dzielnicy i miasta. Niektórzy, ale tych jest niewielu, przy okazji pomyślą też o tym, co w mijającym roku było najważniejsze dla Polski.
Nie był to rok pomyślny. Tragedia smoleńska dotknęła nas w różnym stopniu, ale dopiero po latach będziemy mogli ocenić w jaki sposób jej skutki zaciążą na losach Polski. Może się nawet okazać – a jest to coraz bardziej prawdopodobne – że jej znaczenie będzie miało wymiar międzynarodowy i zaliczone zostanie do tych wydarzeń, które miały znaczący wpływ na przyszłość Europy.
Ale nie tylko z tego powodu był to zły rok dla Polski. Polską specjalnością stały się powodzie, powtarzające się coraz częściej, a wobec braku przeciwdziałania ich skutkom, coraz groźniejsze dla objętych tym kataklizmem regionów. Telewizyjne reportaże o ludziach dotkniętych powodzią, którzy do dziś, po kilku miesiącach, nie doczekali się skutecznej pomocy, nadal zakłócają nasz spokój – przecież każdego może dosięgnąć takie lub inne nieszczęście, a na pomoc ze strony państwa, nieudolnie zarządzanego i pogrążonego w długach, niestety nie ma co liczyć.
Z wielką szkodą dla Polski niemal cała władza dostała się w ręce jednej, cynicznej partii, która – korzystając z chwilowego zamroczenia części społeczeństwa – zajęła się wyłącznie podziałem łupów, nie troszcząc się o cierpiącą niedostatek większość społeczeństwa. To kolejny powód, dla którego minionego roku nie możemy uznać za udany. Z jednej strony rosły fortuny bogaczy, korzystających z ochrony rządzącej partii, a z drugiej załamywaliśmy ręce obserwując rosnące ceny, wyższe podatki, zamrożone dochody, a do tego gigantyczne długi, które kiedyś będziemy musieli spłacić. Jeżeli dodać do tego strach o emerytury, które obiecywano nam kiedyś tak jak powszechny dostęp do bezpłatnej ochrony zdrowia i opieki, a których po prostu nie dostaniemy – to polska rzeczywistość w końcu 2010 roku przedstawiała się w czarnych barwach.
A jeszcze rok temu wielu z nas wierzyło, że będą autostrady i lepsze drogi, że poprawi się kolej, że łatwiej będzie załatwić cokolwiek w urzędach, że państwo zapewni nam bezpieczeństwo wokół naszych domów, że nie trzeba będzie miesiącami czekać na miejsce w szpitalu, że nie podrożeją lekarstwa, czynsze, energia elektryczna, gaz, bilety. Wszystko to okazały się puste obietnice, składane bez zamiaru ich spełnienia. Teraz już to wiemy, ale cóż z tego, skoro raz zdobytej władzy rządzący oddać nie zamierzają.
Fatalny rok dobiega końca. Jego symbolem pozostanie Krzyż, ustawiony przez harcerzy na Krakowskim Przedmieściu, a potem przez wiele tygodni atakowany i profanowany. Ale każdy zły czas kiedyś musi się skończyć. Dlatego, chociaż nie ma powodów do radości, w Nowy Rok znów będziemy sobie życzyć wszystkiego co najlepsze. A przede wszystkim tego, żebyśmy za rok, składając sobie życzenia, mogli powiedzieć, że Polska znów jest na dobrej drodze.
Ryszard Terlecki