[2010.12.23] Prezydentowa na przesłuchanie?
Dodane przez Administrator dnia 23/12/2010 11:57:20
We wszystkich podsumowaniach kończącego się 2010 roku, temat katastrofy smoleńskiej zajmie poczesne miejsce. Będą o tym pisać nawet ci wszyscy, którzy przez minione siedem miesięcy twierdzili, że wprawdzie jest to sprawa dla Polaków mało ważna, jednak dzięki rosyjskiej wspaniałomyślności wszystkie okoliczności tego przykrego wypadku zostaną na pewno wyjaśnione.
To właśnie oni usiłowali przekonać opinię publiczną, że ani rząd Tuska, ani rosyjskie specsłużby nie mają w tej sprawie nic do ukrycia. Tymczasem to Rosjanie zagrabili polskie urządzenia wojskowego samolotu, w tym tzw. czarne skrzynki, a przy okazji przywłaszczyli sobie rozmaite przedmioty, znajdujące się na pokładzie, np. telefony i laptopy naczelnych dowódców polskiej armii, zawierające najściślej tajne NATO-wskie szyfry. To Rosjanie nie zgodzili się wydać Polsce wraku samolotu, który najpierw planowo niszczyli i cięli na kawałki, a potem przez wiele miesięcy trzymali beż żadnej osłony pod gołym niebem. To Rosjanie przez siedem miesięcy niszczyli dowody, kręcili i kłamali, np. unieważniając zeznania rosyjskich kontrolerów lotu, złożone zaraz po katastrofie, które następnie kazali polskiej prokuraturze zastąpić innymi, złożonymi parę miesięcy później i dostosowanymi do oficjalnej wersji, że winę ponoszą wyłącznie polscy piloci. To Rosjanie udawali, że przeprowadzili sekcje zwłok, a następnie odesłali do Polski ciała zabitych zaplombowane w zamkniętych trumnach, których rodzinom – na rozkaz z Moskwy - nie pozwolono otworzyć.
Jednym słowem Rosjanie zachowywali się jak zwykle, czyli arogancko i bezczelnie, starając się polskiej stronie pokazać, że jest całkowicie zdana na ich łaskę. Rząd Tuska to wszystko przyjmował w pokorze, zwalczał wszelkie próby prowadzenia śledztwa na własną rękę, czy to przez rodziny ofiar katastrofy, czy przez dziennikarzy, a upominanie się o wyjaśnienie przyczyn tragedii traktował wręcz jako zdradę stanu. Ponadto kategorycznie odmawiał powołania międzynarodowej komisji, chociaż nie była to sprawa wyłącznie polska, bo przecież pod Smoleńskiem zginął prezydent jednego z państw Unii Europejskiej, a także liczna grupa wysokich rangą generałów NATO.
Ostatnio, po zapoznaniu się z raportem tzw. MAK-u, czyli rosyjskiej służby specjalnej, nawet Tusk musiał przyznać, że zawiera on wiele nieścisłości i braków. Ale odkrycie! Oczywiście zarówno raport, jak i polską na ten raport odpowiedź utajniono, żeby opinia publiczna w Polsce nie uznała, że dotąd w tej sprawie Tusk i jego ekipa postępowali jak wspólnicy Moskwy. Być może premier Tusk podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych usłyszał, że Amerykanie nie będą w nieskończoność ukrywać tego, co zapewne już dawno ustalił ich satelitarny wywiad.
Tusk jest w kłopocie. Kompromitacja polskich władz jest widoczna dla każdego i tak też jest przedstawiana w zachodnich mediach. A Rosjanie nie ustępują. Ostatnio zażądali od polskiej prokuratury wojskowej przesłuchania wszystkich osób z Polski, które od kwietnia do dziś odwiedziły miejsce katastrofy. Po co jest im to potrzebne? Co takie przesłuchania wniosą do toczącego się śledztwa? Chyba tylko umocnią przekonanie, że rząd Platformy posłusznie wykona każde polecenie z Kremla. Przesłuchania podobno już trwają. Ciekawe kiedy prokuratura wezwie panią prezydentową Komorowską, która przecież z rodzinami niektórych ofiar też do Smoleńska jeździła?
Ryszard Terlecki