[2010.05.13] Defilada w Moskwie
Dodane przez Administrator dnia 13/05/2010 20:28:54
Nie udał się wielki plan rosyjskich uroczystości z okazji zakończenia II wojny światowej. Przede wszystkim dlatego, że do Moskwy nie przyjechali przywódcy Zachodu: prezydent Stanów Zjednoczonych, prezydent Francji, premierzy Wielkiej Brytanii i Włoch. Dlaczego nie przyjechali? Anglicy, Francuzi i Włosi coś tam nawet tłumaczyli – na przykład, że muszą ratować Grecję przed gospodarczym kryzysem. Musieli to robić akurat w niedzielę 9 maja? Barack Obama w ogóle się nie tłumaczył. Czyżby Amerykanie wiedzieli coś, czego my nie wiemy? Amerykański system satelitarny na pewno posiada informacje o katastrofie pod Smoleńskiem.
Tak więc tradycyjnie, tak jak w zeszłym roku w Polsce na Westerplatte, spotkali się głównie ci, którzy wojnę wywołali, to znaczy Niemcy i Rosjanie. Byli też niektórzy przywódcy dawnych republik sowieckich (ale bez Gruzji, Litwy czy Łotwy), kilku innych premierów, no i nasz marszałek Komorowski. Ponieważ nie przyjechało wiele ważnych osobistości, dostał na trybunie miejsce w pierwszym rzędzie, chociaż z boku i nie było go widać, gdy kamery pokazywały Medwiediewa, Putina i kanclerz Merkel.
Defilada była jak zwykle, czyli maszerujące czworoboki piechoty i dużo broni pancernej, głównie starej generacji. Tym razem maszerowali też Polacy, Amerykanie, Brytyjczycy. Rosjanie nie zapomnieli o Jaruzelskim, byłym sowieckim namiestniku w Polsce, który towarzyszył Komorowskiemu, ale w wyborach prezydenckich popiera Napieralskiego. Tak więc lewica może liczyć na głosy ubeków, oczywiście tylko tych, którzy nie zagłosują na Platformę z wdzięczności za zniszczenie Instytutu Pamięci Narodowej.
Rzekomy przełom w stosunkach z Rosją dotyczy także dokumentów katyńskich, które przekazano Komorowskiemu. Wprawdzie polscy historycy i prokuratorzy mieli już do nich dostęp, ale jak dotąd nie posiadali kopii. Dobre i to. Nadal pozostają tajne zarówno dokumenty tzw. śledztwa katyńskiego, zakończonego w Moskwie parę lat temu, jak i większość dokumentacji NKWD. W tej sprawie specjalnego przełomu nie widać.
Widać za to zacieśniającą się przyjaźń rosyjsko-niemiecką, co zawsze dotąd kończyło się fatalnie dla Polski. Nie rozumieją tego Wajda i Olbrychski, którzy w lansowaniu interesów rosyjskich stracili już wszelki umiar. Olbrychski w niedawnym wywiadzie cytował nawet brednie wygłaszane rok temu przez rosyjskiego ambasadora w Gruzji. Ciekawe kto zaopatruje aktora w materiały rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych?
Na tle żenujących popisów niektórych naszych polityków i celebrytów, najpoważniej zabrzmiała wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, skierowana do Rosjan. Nieżyjący polski Prezydent Lech Kaczyński też miał jechać do Moskwy, ale wtedy jeszcze swój przyjazd zapowiadali przywódcy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. Krótkie przemówienie przywódcy polskiej prawicy, nadane w Internecie i tłumaczone na rosyjski, więcej znaczy dla poprawy stosunków polsko-rosyjskich, niż puste gesty Tuska i Komorowskiego. Ale na to, żeby liczyć się w realnej polityce, trzeba mieć coś do powiedzenia, a nie tylko kierować się wskazaniami specjalistów od dobrego wyglądu.
Ryszard Terlecki