[2010.03.18] Bezmyślność
Dodane przez Administrator dnia 18/03/2010 21:59:56

---

Jak doniosły media, tysiące śniętych ryb zaległo wody i brzegi jeziora słupeckiego niedaleko Konina w Wielkopolsce. Władze nie pofatygowały się nawet, by uprzątnąć psujące się ryby. Przerażający widok straszył mieszkańców okolicznych wsi przez wiele tygodni. - Aż serce boli. To jest kataklizm. Żeby to się teraz wszystko odrodziło, to minimum 10 lat musi upłynąć – mówił jeden z tamtejszych wędkarzy.
Wszystko wskazuje na to, że dziesiątki ton śniętych ryb na jeziorze słupeckim to efekt remontu wałów i śluzy jeziora pełniącego funkcję zbiornika retencyjnego. By przeprowadzić prace budowlane, taflę jeziora obniżono o około jeden metr. To oznaczało katastrofę dla żyjących w zbiorniku ryb, którym zaczęło brakować powietrza. Jezioro słupeckie ma średnią głębokość 1,5 metra. Gdy poziom zbiornika obniżono, w jeziorze pozostało 30, 40 centymetrów wody. Gdy przyszły mrozy, woda zamarzła prawie do samego dna. Skutek musiał być taki, jaki zobaczyli okoliczni mieszkańcy. Po prostu ryby żyją w wodzie, a nie w lodzie – jak zauważył jeden z ichtiologów.
Rodzi się pytanie: dlaczego przy remoncie zbiornika nie pomyślano o rybach ? Decyzję administracyjną umożliwiającą rozpoczęcie prac remontowych, a co za tym idzie obniżenie o metr tafli jeziora, wydał starosta powiatu słupeckiego. Mariusz Roga. Urzędnik tłumaczył, że decyzji nie wydaje się wybiórczo i uznaniowo, tylko wyłącznie po spełnieniu wymogów formalnych. A jemu, jako laikowi trudno było przewidzieć jakie będą skutki takiej decyzji. Ale – jak dodał starosta - nie pomyślał także nikt z tych instytucji, które zajmują się florą i fauną zawodowo. Nikt się nie odwołał, nikt nie złożył zastrzeżeń. Jedną z takich instytucji, która zawodowo zajmuje się ochroną środowiska jest Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. W ciągu 14 dni od daty wydania zgody na remont zbiornika retencyjnego w Słupcy, miał prawo złożyć uwagi lub zastrzeżenia do tej inwestycji. Inspektor nie skorzystał jednak z takiej sposobności. Nie chciał również rozmawiać na ten temat z dziennikarzami. Jest jeszcze jedna instytucja, która mogła zająć stanowisko w tej sprawie – to gospodarz słupeckiego akwenu, czyli Polski Związek Wędkarski w Koninie. Starostę i kierownictwo firmy wykonującej prace przy zbiorniku można jeszcze jakoś zrozumieć. Mogli nie mieć świadomości, że ich działania doprowadzą do katastrofy tamtejszego rybostanu, ale działacze wędkarscy z Konina również nie reagowali, gdy planowano remont wałów i śluzy zbiornika. A przecież można było znaleźć wyjście z tej sytuacji. Wiedzą o tym dobrze nowohuccy wędkarze, którzy obserwowali prace związane z odmulaniem zalewu przy ul. Bulwarowej. W nowohuckim zalewie również drastycznie obniżono poziom wody, ale ryby dało się uratować. Cóż, widocznie niektórzy pewnie uważają, że najłatwiej jest pozbierać wśród wędkarzy niemałe składki, a że gdzieś tam giną tysiące ryb, to trudno.
Jakub Kleń