[2010.02.11] Druga strona medalu
Dodane przez Administrator dnia 11/02/2010 15:47:55
Rząd chwali się, że Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, który w roku ubiegłym odnotował – co prawda niewielki - ale jednak gospodarczy wzrost. Zdaniem rządu jest to efekt liberalnej gospodarki prowadzonej przez gabinet premiera Tuska. Istotnie, w Polsce nie było pakietów stymulacyjnych i interwencji czynników rządowych, jak w innych krajach Europy, które zastrzykami gotówki ratowały banki i kluczowe gałęzie przemysłu.
Szczególne chwalony jest minister finansów Jan Vincent-Rostowski. Ten sam, który - uważając się za finansowego guru - z wyższością gromił wszystkich, pozwalających sobie mieć w sprawach finansów publicznych zdanie odmienne. Problem w tym, iż rzeczywistość boleśnie weryfikowała prognozy ministra. Otóż Rostowski zapewniał, że deficyt budżetu w roku 2009 wyniesie 18,2 mld zł, tymczasem okazało się, że wyniósł 23,8 miliardów. Minister długo zapewniał, ze wzrost PKB w 2009 roku wyniesie 4,8% - gdy w rzeczywistości wyniósł 1,7%. Deficyt finansów publicznych w roku 2009 miał wynieść 3,6%, gdy tymczasem wyniesie 6,5 – 7% (za drugi kwartał ubiegłego roku wyniósł 6,9%).
Gdy do tego dodamy opóźnienia w realizacji dróg i autostrad, problemy zadłużonej służby zdrowia, czy żenująco niski poziom rent i emerytur (kilkakrotnie niższy niż w krajach Europy Zachodniej), to chwalenie się najlepszymi wynikami gospodarczymi na naszym kontynencie dla wielu osób jest po prostu żenujące. Szczególnie dla tych, którym musi wystarczyć osiemset, czy tysiąc złotych - od pierwszego do pierwszego.
Jan L. FRANCZYK