[2009.12.03] Pogrzebana wolność
Dodane przez Administrator dnia 03/12/2009 16:53:28
Co jest podstawą demokracji? Wolne wybory i wolne media. Co jest ważniejsze? Wolne media, bo od ich wolności zależy, czy wybory rzeczywiście mogą być wolne.
W Polsce dzieje się coś dziwnego. Polskie media (telewizja, gazety, internetowe portale informacyjne) zachowują się tak, jakby działały w Rosji za prezydentury Putina. Ale chociaż nikt nie zamyka telewizyjnych stacji i nie likwiduje gazet, chociaż nikt nie morduje dziennikarzy, media same zrezygnowały ze swojego prawa do wolności. Same poddały się surowej cenzurze, której nikt im nie narzuca. Taka cenzura nazywa się autocenzurą.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego władza (Tusk i jego kompania) pozostaje pod parasolem ochronnym mediów? Dlaczego krytyka kierowana jest wyłącznie pod adresem opozycji, a nie rządzącej partii? Dlaczego w większości mediów nie wolno nic złego powiedzieć czy napisać o nieudolnym rządzie?
Wyobraźmy sobie sytuację hipotetyczną. W Polsce rządzi PiS i polityk tej partii odpowiada za ministerstwo zdrowia. Jak zaczynałyby się każde telewizyjne wiadomości? Co czytalibyśmy na pierwszych stronach gazet? Czym zajmowaliby się czołowi publicyści – fachowcy od pisania pod dyktando politycznych komisarzy?
Na początku każdych wiadomości mielibyśmy informację o kolejnej śmiertelnej ofierze świńskiej grypy, zmarłej z powodu braku odpowiedniej szczepionki. „Dziś w nocy umarła osiemnasta ofiara grypy – osiemnasta ofiara głupoty i nieudolności rządu” – krzyczałyby wielkie tytuły w gazetach. Telewizyjne ekipy pod bramami szpitali, reporterzy w białych maskach, zdjęcia zrozpaczonych rodzin pokazywane na przemian ze zdjęciem uśmiechniętego ministra zdrowia, który obiecuje (tak jak dziś pani Kopacz), że już za kilka dni, a może tygodni, a może miesięcy, szczepionka zostanie zakupiona. „Ilu jeszcze pacjentów musi umrzeć – żeby minister zdrowia podał się do dymisji? Ilu pacjentów jeszcze umrze – zanim cały rząd, z premierem na czele, wreszcie zrozumie swoją winę i złoży zbiorową rezygnację?” – takie pytania czytalibyśmy w gazetach i słyszeli w telewizorach. Reportaż z pogrzebu kolejnej ofiary grypy byłby koniecznym elementem każdego serwisu informacyjnego.
Tymczasem co się dzieje? Codziennie umierają chorzy na grypę, ale w telewizji możemy jedynie zobaczyć zadowoloną panią minister, która zapewnia, że wszystko jest w porządku. A gazety? Gazety w ogóle zapomniały o grypie i zajmują się aferą hazardową, w którą cztery lata temu zamieszani byli politycy PiS. Zdumiony czytelnik przeciera oczy. Jak to? Przecież to Chlebowski z Drzewieckim latem tego roku kombinowali, jak zasłużyć sobie na wdzięczność Rycha, jak jego córkę ulokować we władzach państwowej spółki, jak „ukręcić lody” na ustawie o kasynach i automatach do gry. Ale aferzyści zniknęli, nikt ich nie szuka, nikt nie zadaje niewygodnych pytań. Nikt nawet nie sprawdza, czy nadal pobierają poselskie diety, chociaż w Sejmie nie widziano od kilku tygodni. A wolne media zachowują się tak, jakby Zbycho i Miro nie należeli do najbliższych kumpli premiera i jakby ich ciemne interesy nie obciążały Platformy Obywatelskiej. Wolne media? Raczej wolne żarty.
Ryszard Terlecki